Zimowy Snajper 2020
Marcinkowo 18-19.01.2020

Tekst i zdjęcia: Michał Jaroszyński-Wolfram

Co: Zawody karabin centralnego zapłonu – 300 m
Gdzie: Strzelnica KS SNAJPER w Marcinkowie koło Mrągowa (N 53.51.24.72 E 21.15.13.35)
Kiedy: Sobota, niedziela 18 i 19 stycznia 2020
Organizator: „WOLF Szkolenia Strzeleckie Sp. z o.o.” przy współpracy KS „Snajper” Mrągowo.

W miniony weekend na obiekcie Klubu Strzeleckiego SNAJPER Mrągowo odbyła się dziesiąta już, a co za tym idzie – jubileuszowa edycja zawodów Zimowy Snajper.

Coraz częściej spotykam się z prośbą o krótką wypowiedź na temat historii strzelectwa długodystansowego w Polsce. Dlatego też, pozwolę sobie na wstępie zamieścić w całości nieopublikowany materiał przygotowany dla jednego z magazynów strzeleckich. Tekst prezentuję takim, jakim przechował się na moim dysku przez 9 lat…

Michał Jaroszyński-Wolfram

wolf.pl

Zawody Karabinowe „Zimowy Snajper 2012”
Bartoszyce 23. stycznia 2012

 

22. stycznia na gościnnej strzelnicy długodystansowej w Bartoszycach, którą opiekuje się i zarządza pan Jan Bodnar, odbyła się druga edycja zawodów Zimowy Snajper, orgaznizowanych przez KS Garda z Ostródy i Warmiński KS „10” z Jonkowa.

 

Pogoda nie dopisała, nie padało, nie wiało, a termometr pokazywał zaledwie 5 stopni poniżej zera. Miało być wietrznie, mroźnie i zimowo. Cóż, nie zawsze jest idealnie… Ale do rzeczy.

 

Zgodnie z zapowiedzą, w sobotę, od 11.00 do 16.00 przeprowadzono trening, umożliwiając Zawodnikom zapoznanie się z obiektem i dystansami, na które strzelano wszystkie konkurencje Zawodów. W sobotę na strzelnicę zawitali w zasadzie organizatorzy, i zaledwie kilku Zawodników.

 

Trening odbył się bez żadnych zakłóceń, a z uwagi na niewielką frekwencję, każdy mógł strzelać do woli, co niektórzy strzelcy wykorzystali także do sprawdzenia rozmaitych elaboracji, ustawień lunet i innych parametrów.

 

Po treningu wszyscy udali się do gościnnego pensjonatu Dąbrowa, położonego kilkaset metrów od strzelnicy, który za niewygórowaną opłatą zapewnił strzelcom nie tylko miejsce do spania, ale także wspaniałe frykasy tytułem obiadokolacji. Wieczorną integrację przy kominku, gdzie czas płynął szybko poświęcono rozmowom o elaboracji, ale także wymianie poglądów na tematy ogólnie różne.

 

W niedzielę rano, rozpoczęto Zawody, które zgodnie z przyjętą podczas pierwszej edycji konwencją, składały się z trzech konkurencji, rozgrywanych na dystansie 300m.
Pierwsza z nich to Zimny Strzał – w której Zawodnik w czasie jednej minuty, z wyznaczonego miejsca przemieszcza się na stanowisko i oddaje jeden strzał do specjalnej tarczy. Wygrywa strzelec, którego przestrzelina ułoży się najbliżej punktu celowania. Tą specjalną tarczą był biały ekran o wymiarach 50 x 70 cm, z czarnym punktem wielkości ok. 2×2 cm pośrodku. Dzięki pomysłowi Janka Bodnara, konkurencję tą uatrakcyjniono poprzez postawienie identycznego ekranu przy stanowiskach strzeleckich i naklejanie na niego nalepek, opatrzonych numerem startowym poszczególnych Zawodników, obrazujących miejsce trafienia.

 

Kolejna konkurencja, to Zimna Dziesiątka, polegająca na oddaniu 10 strzałów do dzwonu strzeleckiego – okrągłego kawałka stali, zawieszonego na łańcuchach. Czas na wykonanie zadania – jedna minuta dla zawodników używających magazynków i 75 sekund dla strzelców ładujących broń pojedynczo. Rezultat każdego strzału głośno komunikował Sędzia, obserwujący cel przez lunetę.

 

Trzecia, ostatnia konkurencja Trójboju, to Zimny Snajper, najdłuższa ze wszystkich, obejmująca typowo statyczne strzelanie do tarczy. Tym razem strzelano do tarczy NP23p – tzw. „popiersia”, o nieco innym rysunku.[była to tarcza francuska z rysunkiem celowniczego moździerza, bardzo podobna do naszej NP23p – przypis współczesny] Zawodnicy mieli 3 minuty na oddanie 5 strzałów próbnych i 15 minut na oddanie 30 strzałów ocenianych.

 

Trójbój wygrał Michał Jaroszyński-Wolfram, reprezentujący Klub Strzelecki Garda z Ostródy.

 

W tym miejscu trzeba uprzedzić, że bardzo wysoki poziom Zawodników zmusza Organizatorów do zaostrzenia reżimu czasowego, co zapewne zaowocuje skróceniem czasów na zaliczenie poszczególnych zadań podczas trzeciej edycji Zimowego Snajpera.

 

Dodatkową konkurencją było Maskowanie, oceniane przez Komisję złożoną z dwóch Zawodników nie biorących w niej udziału, oraz Delegata Technicznego WMZSS, który chętnie przyłączył się do zabawy. Tą konkurencję, jako uatrakcyjnienie zawodów przeprowadzono w przerwie na posiłek, dzięki czemu wszyscy spokojnie zjedli smakowite kiełbaski z ogniska oraz napili się kawy lub herbaty, a napięty harmonogram Zawodów nie uległ zmianom. Ustalono reguły, polegające na wyznaczeniu terenu, na którym Zawodnicy mogli zająć dowolną, naturalną pozycję strzelecką. W tym czasie Komisja zajęta była jedzeniem, a na sygnał Zawodnika – odwracała się i szukała go, poddając ocenie jakość, dokładność, skuteczność i sposób maskowania.

 

Na zakończenie Zawodów, po przerwie, rozegrano konkurencję Niespodziankę. Ta, jako jedyne zadanie strzeleckie Zawodów, rozegrana została na dystansie 600 m. Polegała na przemieszczeniu się z wyznaczonego miejsca na stanowisko strzeleckie, odszukaniu i ostrzelaniu pięciu celów, ustawionych na kulochwycie. Celami były tarcze IDPA oklejone białym papierem ustawione na białym, zaśnieżonym wale kulochwytu głównego. Limit amunicji – 10 sztuk (po dwa trafienia) oraz limit czasu 3 minuty, z czego rozpoczęcie trzeciej karane było odjęciem punktów.

 

Obie konkurencje, zarówno Maskowanie jak i Niespodziankę, wygrał Grzegorz Kobuszewski, reprezentant KS Garda Ostróda.

 

Zawody rozegrane, nagrody rozdane. Na starcie stawiło się 12 śmiałków, którzy nie lękali się pogody. Piękne puchary i dyplomy dla zwycięzców Trójboju ufundował Zakład Rusznikarski Sklep Myśliwski Jan Janczewski z Olsztyna. Nagrody i dyplomy za konkurencje Maskowanie i Niespodzianka ufundował Klub Strzelecki Garda z Ostródy. Nagrody rzeczowe – skrzynię na akcesoria do broni oraz pudła na amunicję – produkty znanej firmy MTM, ufundowała firma PKU Parabellum z Sulejówka.
Kolejna, trzecia edycja zawodów Zimowy Snajper – za rok. Rezerwujcie już dziś niedzielę 20. Stycznia 2013 na zmagania na dystansie 300 m. No i oczywiście, na jakąś Niespodziankę…

Tak to było 10 lat temu. Co się zmieniło ? Nie robimy konkurencji „Maskowanie”. Nie dlatego, że nie ma śniegu – w tamtych czasach zawsze był. Ale jakoś nie zaskoczyło. Poza tym, bez zmian. Oczywiście, próbując nadążyć za zawodnikami, skracamy czasy i zmniejszamy cele, ale co do zasady Trójbój się nie zmienia. Choć kiedyś za trafienie w dzwon było 50 pkt, a za słaby Zimny Strzał można było w Trójboju zarobić punkty ujemne.

Za to Niespodziankę jako dodatkową atrakcję staramy się urozmaicać tak, aby za każdym razem była inna. Pamiętam tą z 2012 roku opisaną w artykule. Oklejałem papierem te tarcze IDPA w pensjonacie Dąbrowa wieczorem, po kolacji. Rano ustawiliśmy je tak, że wydawało się, że nie ma opcji, żeby je zobaczyć. Ale ktoś wypatrzył nasze ślady na kulochwycie i znalazł jedną, później ktoś znalazł drugą i jakoś poszło. To było mega trudne zadanie. W następnym roku powiesiliśmy na osi 600 m dziesięć żółtych, doskonale widocznych balonów. Ale na metrowych sznurkach… w wiało jak diabli.

Limit czasu i limit amunicji, a balony żyły własnym życiem. Takie sytuacje były na strzelnicy w Bartoszycach.

Minuta ciszy – Bartoszyc już nie ma, a przecież każdej strzelnicy żal.

Za to w Marcinkowie było na przykład pięć popperów IPSC ustawionych na dystansie 200 m. Strzelnica biała od śniegu, poppery pomalowane na biało. Ktoś się zlitował i rzucił pomysł żeby na każdym celu u góry namalowa sprayem pomarańczową kropkę. Takie, pojedyncze „psik”. Ta kropka miała może z 3, góra 5 cm. Wtedy zawody trwały jeden dzień (trening w sobotę i zawody w niedzielę). Niespodziankę prowadził Przemek Mohr z KS Snajper. Pamiętam jak opisywał reakcje zawodników. Przychodził spełniony trójboista z osi 300 m na oś 200 m gdzie rozgrywana była Niespodzianka (najpierw strzelało się Trójbój, kto skończył – szedł na Niespodziankę):

– Gdzie położyć rzeczy ?
– Gdzie chcesz.
– A gdzie rozłożyć matę ?
– Nigdzie. Nie będzie Ci potrzebna…

Miny zawodników bezcenne, bo te poppery na 200 m strzelało się… stojąc. Kto miał Tikkę czy Remka jako tako dawał radę. Ale zawodnicy z customowymi karabinami do F-Class w większości wypadli słabo.

Taka jest pokrótce historia Zimowego Snajpera. Zawodów wymyślonych przez grupę pasjonatów, którym brakowało rywalizacji pomiędzy październikiem kiedy kończył się raczkujący wtedy jeszcze w Polsce sezon Long Range, a kwietniem kiedy zaczynał się następny. Chcieliśmy strzelać. Oczywiście trenować mógł każdy bo był to czas rozkwitu strzelnicy w Bartoszycach, ale brakowało nam spotkań na osi i rywalizacji. Piszę za siebie. Być może w innych regionach Kraju było inaczej, ale u nas na Warmii i Mazurach, było właśnie tak.

Ta sama grupa pasjonatów, dla których strzelanie nadal jest filozofią wykraczającą poza dziurawienie papieru, wciąż od nowa tworzy te zawody. Bo dla nas ważna jest przede wszystkim możliwość spotkania z przyjaciółmi. Każdy kto uczestniczy w tym przedsięwzięciu, czy jako organizator, czy też jako zawodnik, jest częścią naszej strzeleckiej społeczności. Dlatego właśnie jako pierwsze odczucie na tych zawodach większość osób podkreśla „fajną atmosferę”.

Czemu o tym piszę ? Bo nic się nie zmieniło. Nadal Zimowy Snajper jest imprezą specyficzną.
Bardziej spotkaniem miłośników strzelectwa długodystansowego niż zawodami. Oczywiście to tylko 300 m, ale jest rywalizacja, są nagrody, dyplomy i komunikaty klasyfikacyjne, czy też po prostu „wyniki”. Wyjątkowo, akurat w Zimowym Snajperze, jednak nie to jest najważniejsze.

Galeria